samotna wyprawa rowerowa na KAUKAZ 2006 by Paweł Robinson Dunaj
  Przygotowania

           

10 lat bycia w Związku Harcerstwa Polskiego, wielu poznanych ludzi, setki wyjazdów, jednym słowem życie na własnej skórze nauczyło mnie, iż by dokądkolwiek pojechać trzeba się porządnie przygotować. Nie chodzi jedynie o spakowanie plecaka i ruszenie w drogę. Sam bagaż i chęci nie wystarczą. By osiągnąć cel trzeba pokonać wiele trudności  i piekielną biurokrację, przez którą niejeden zapaleniec, naukowiec czy podróżnik musiał zrezygnować. Jednak wyzwania to moja pasja. Ja również uważam, że co nie zabije to wzmocni. Postanowiłem, ze pojadę i przez wyjazdem przygotuję się najlepiej jak tylko potrafię.

Teoria

       Przygotowania swoje zacząłem od kupienia map i wykonania przybliżonego kosztorysu, zorientowania się w sytuacji politycznej, gospodarczej i możliwości zdobycia wszystkich innych informacji o kraju, przez który będę przejeżdżał. W szczególności postanowiłem nauczyć się podstawowych słówek i krótkich rozmówek w  języku tegoż kraju. Sama teoria to jednak dużo za mało. Przejechanie 6000 km, to nie lada wyczyn i będzie to wymagało ode mnie sporego przygotowania fizyczno - kondycyjnego oraz jak najlepszej wydolności organizmu na potężny i intensywny wysiłek, dzień w dzien. przez okres 2 miesięcy. Nie będzie żadnego odpoczynku. Będzie to prawdziwe 'katowanie' organizmu, poznanie jego możliwości. Tak jak z silnikami w samochodzie podczas rajdów... Choć dla jednych taka wyprawa mogłaby się wydawać niemożliwym do wykonania, to dla mnie takie wyzwania są, o dziwo, czystym relaksem!

 

Ciało

        Od grudnia staram się codziennie, przynajmniej 2 godziny poświęcić na wytężony wysiłek fizyczny i ćwiczenia wydolnościowe. Trzy razy w tygodniu uczęszczam na siłownię, w celu wzmocnienia mięsni całego ciała, w szczególności nóg a przy okazji nabrania masy mięśniowej. Są tego 2 powody. Pierwszy, trochę śmieszny, ale prawdziwy- nie dostać od pierwszego lepszego obcokrajowca zewschodu w 'zęby' i nie stracić całego swojego dobytku, którego zdobycie było najtrudniejsze z całych przygotowań. Drugi to przybranie na wadze, ponieważ taka wyprawa to istna terapia odchudzającą. Także 3 razy w tygodniu gram w siatkówkę, która niesamowicie poprawia wydolność organizmu a przy okazji działa idealnie jako ćwiczenie relaksacyjno - rozciągające. W środku tygodnia natomiast staram się biegać, mniej więcej przez 45 minut. Taki jogging niesamowicie oczyszcza i dotlenia organizm. Życie w takim 'trybie' całkowicie eliminuje stres, co pozytywnie wpływa na to bym mogł się skupić jednocześnie na nauce i wyprawie na Kaukaz.

  Oprócz tego trzeba porządnie przygotować niezbędny sprzęt

Kupno, naprawa sprzętu i części rowerowych

Przyznam, z czystym sumieniem, ze gdyby nie lata spędzone w harcerstwie, taka wyprawa prawdopodobnie nie miałaby miejsca. Tutaj zrodziło się większość moich pasji. Spekuluję, ze gdyby ktoś wcześniej nie 'rozkładał' kupna sprzętu w pewnym okresie czasu, nie miałby szans na to, by w ciągu jednego lub dwóch miesięcy... czy nawet roku, skompletować to, co jest potrzebne do wojaży. Sądzę, że gdyby zaczynać od zera, to koszt takiej wyprawy, z wielkim trudem zamknąłby się w kwocie 10 tysięcy złotych. Kupno roweru, sakw, szpeju, jedzenia, niezbędnych akcesoriów to wydatek niebagatelnej sumy. Przyznam, ze niesamowicie się cieszę, iż dłuższe wyjazdy z domu, bez rodziców, rozpocząłem w wieku 12 lat. Po co o tym piszę? Właśnie po to, by uświadomić, iż moje przygotowania w kompletowaniu sprzętu trwają nieprzerwanie od 10 lat. Nie są to jednorazowe zakupy, bo na takowe nie byłoby mnie stać, lecz ciągłe inwestowanie.

Niestety z każdym wyjazdem środków jest coraz mniej, a ich pozyskanie coraz trudniejsze. I tak o to na planowaną wyprawę jestem zmuszony wymienić w swoim rowerze cały napęd, ponieważ po 'Bałkanach 2005' (www.balkany.duna.pl) został 'zajechany na śmierć' i wymaga natychmiastowej wymiany. Niezbędne jest też nabycie przeze mnie sprzętu, którego dotąd nie miałem, a który będzie niezbędny. Mam tu na myśli na przykład kuchenkę na paliwa płynne(niestety bardzo droga - 500 zł za sam palnik) i wiele innych drogich rzeczy. Na wysokości powyżej 3500 m.n.p.m gotowanie na gazie jest niewydajne i nieopłacalne, czasami wręcz niemożliwe ze względu na ciśnienie i temperaturę. Kto uczył się fizyki ten wie, jaka jest prężność gazu przy niskim ciśnieniu i minusowej temperaturze.  

    Przewodniki, atlasy, mapy, wszelkiego rodzaju książki i przede wszystkim Internet od paru miesięcy nieustannie mi towarzyszą w przygotowaniach 'teoretycznych', celem zapoznania się z obecną sytuacją polityczną i gospodarczą krajów, przez które będę przejeżdzał.

   Warto jeszcze wspomnieć, iż 'ćwiczyłem' swój organizm pod względem odporności. Całą zimę, w każdą niedzielę, jako członek Podlaskiego Klubu Morsów od 3 lat, kąpałem się w rzecze, nie zważywszy na pogodę: wiatr, temperaturę czy śnieżycę. Najważniejszym czynnikiem była właśnie temperatura, gdyż im zimnej tym lepiej dla hartowania organizmu. Dowodem na działanie tej kuracji jest fakt, iż odkąd ja zacząłem, ani razu nie chorowałem a rodzice zaoszczędzają na lekach, których w ogóle od rozpoczęcia kąpieli nie przyjmuję.

Rower

  Na koniec chciałbym dodać, że w czasie wszystkich przygotowań nie zapominałem oczywiście  o najważniejszym - ROWERZE!! Poza dłuższymi, weekendowymi  przejażdżkami, dzień w dzień, bez względu na porę roku i pogodę,  jeździłem rowerem na uczelnię. Aby go jak najlepiej przysposobić do wyprawy, dokonywałem nieustannie konserwacji i wymiany części na lepsze. Doświadczenie zdobyte na zeszłorocznej wyprawie, dowiodły, że nawet najlepszy sprzęt, może się zepsuć i tym samym uniemożliwić kontynuowanie wyprawy. W związku z tym, przed wyruszeniem w daleką drogę konieczna jest nauka samodzielnej naprawy awarii, bez pomocy fachowca w serwisie. W czasie podróży będziemy zdani tylko na siebie, ja i rower, niczym żeglarz i kompas.

Od wymienionych wyżej czynności przygotowujących do wyprawy zależy jej pomyślny przebieg. 

© banner 2006 by Marcin BUCHOO Buchwejc